czwartek, 17 stycznia 2008

Eksperyment Dobra Rzecz..

Czasem można zyskać wyniki, które nas przerażają ;) kiedyś, jeszcze za czasów początkowego stadium internetu, zachciało nam się z kolegą wygłupów i pozakładaliśmy sobie konta na wszystkich możliwych serwisach randkowych (a raczej ich zalążkach). Efekt był taki ze po jakimś miesiącu nam się znudziło.
Pod wpływem jakiś dziwnych emocji postanowiłam zerwać pajęczyny na starych kontach i zobaczyć na własne oczy czy naprawde siedzą tam tylko same Krysie i Misie, jak nam pokazują Kurka i Billy :) no i proszę państwa co się okazuje?? Że to tylko 90% populacji hehe ;)
wystarczyły ledwie 2 dni żeby dostać:
a) propozycje matrymonialne (to sie nazywa desperacja..)
b) propozycje czysto łóżkowe (norma..)
c) propozycje "z podtekstem" (chociaż się wysilił a nie tak prosto z mostu ;) )
d) propozycje na: 3-kąty, 4-kąty i inne wielokąty ;)
...
a najśmieszniejsze było to, że wystarczyło kulturalnie odpisać normalnym polskim językiem i kontakt się urywał.. Zadziwiające :D

piątek, 11 stycznia 2008

To Tysiące Absurdów, To Setki Powodów, To Jedna Komedia ...

Życie w niepewności mi nie służy. Niedoszły miał w środę rozprawę, miałam się na niej pojawić z Barmanem żeby sie dowiedzieć co nieco o tym co dokładnie przeskrobał (bo tak to nie masz szans człowieku żeby się czegoś dowiedzieć nie będąc jego rodziną..), ale mi to nie wyszło. Tak to już niestety jest, że praca ważniejsza i do tego nie miałam kogo tam posłać na zastępstwo. No i tak sobie żyje w niepewności czy wyszedł czy siedzi czy Bóg wie co. Niby się nie odezwał, ale może to też wynikać z tego, iż był przekonany o tym, że się zjawie (i wpadnę mu w ramiona..) a że się nie pokazałam to się obraził. To jest optymistyczna wersja, a posiadam jeszcze co najmniej dwie inne 1. siedzi dalej.. no trudno nie ja go tam wysłałam.. 2. skądś się dowiedział o moich wybrykach przez ostatnie 3 miesiące i sie wkurzył i teraz czeka żeby się zemścić. Problem w tym, że nie na mnie tylko na Młodym albo kimś innym kto się przez ten czas przewinął.. A coś mi się wydaje, że byłby do tego zdolny..
Wie ktoś czy jest jakiś sposób na to żeby się dowiedzieć czy osadzony opuścił miejsce dotychczasowego pobytu czy też nie? (biorąc pod uwagę to, że nie jesteśmy rodziną, ale mamy pozwolenie na ślub od sądu..)

środa, 2 stycznia 2008

Szczęsliwego Nju Jorku..!

Takie troszkę spóźnione życzenia, ale nic nie poradzę, że dopiero dochodzę do siebie ;)
Tak więc życze wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, spełnienia marzeń i wszystkiego co sami sobie życzycie (bo chyba nie życzycie sobie źle;) ) . A sobie samej tylko tego żeby ten rok nie był tak postrzelony jak poprzedni i żebym w końcu przestała pakować się w kłopoty.
Sylwester bądź co bądź był udany. Co prawda jeszcze 30 byłam przekonana, że spędzę go we własnym łóżku przytulona do własnej poduszki, bo z Młodym wiadomo było już miesiąc temu, że razem nie pójdziemy, mój Pub był zarezerwowany na tą noc a mój portfel niestety świecił pustkami, a Niedoszły dalej siedzi sobie w celi bez możliwości świętowania. Na szczęście na ziemi jest jeszcze taki ktoś jak Brat :D skubany obudził mnie około 1 w nocy z pytaniem "gdzie idziesz?" odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że do łóżka a w odpowiedzi usłyszałam, że "już nie, bo idziesz ze mną i ekipą". Cóż za tajemnicze słowa hehe, bo znając Brata mówiąc ekipa mógł mieć na myśli ze 30 osób. Oczywiście nie był łaskaw powiedzieć z kim dokładnie, gdzie i o której, bo się rozłączył stwierdzając najwyraźniej, że to co powiedział było wystarczającą ilością informacji.
W efekcie koło 19 podjechała pod mój dom "limuzyna" w wersji nieco uboższej (uno) z sześcioma osobnikami na stanie. Jakoś weszłam do tej konserwy i pojechaliśmy. Na miejscu zastaliśmy jeszcze inną piątkę, więc impreza była w dość okrojonym gronie, ale w sumie to dobrze bo i tak w efekcie brakło nam łóżek. Przez całą noc procenty się lały a kieliszki tłukły, ale impreza ogólnie nie najgorsza ;)
Po "spokojnej" nocy i porannej pobudce stwierdziliśmy, że przez salon przeszło tornado (no bo przecież to nie my zostawiliśmy taki bałagan nad ranem?! ). Dość szybko ogarnęliśmy to pobojowisko i sporządziliśmy bilans strat:
-4 bombki choinkowe (efekt przyciągania ziemskiego)
-7 kieliszków do szampana (z 12 które były, prawdopodobnie też wina przyciągania..)
-2 butelki po szampanie rozbite na ścianie zewnętrznej (ścianie nic się nie stało a butelki i tak nie były potrzebne ;) )
-1 pochlapany winem sufit (kolega się potknął ;) .. czyli znowu wina przyciągania.. )
-1 mała dziurka w ścianie (nie wiem skąd.. )
-1 rozcięty palec (to też wina tego wina ;) )
-1 klejący się stół (nawet Brat się przykleił..)
-1 pusta lodówka (no dobra nie całkiem.. zostało pół parówki, jeden plasterek sera i słoik po ogórkach..)
-?? pustych butelek (było tego mnóstwo, nawet nie liczyłam ;) )
-12 bolących głów ;)

a czy wyszło nas z imprezy 12 czy więcej to się okaże we wrześniu. Na szczęście mi to nie grozi :)

Ogólnie rzecz biorąc dom się nie rozsypał po naszym wyjściu więc nie było najgorzej. Tylko gospodarz zapowiedział, że za rok mamy iść gdzie indziej. Ale tak to już jest jak się człowiek dobrze bawi. Aż się boje oglądać zdjęć z owej imprezy.......